piątek, 15 sierpnia 2014

14. "Od tej pory wszystko było wspólne: oddechy, czas, powietrze, ciało."

"[Zakochanie] jako skrajnie patologiczny przypadek nerwicy natręctw połączonej z neurotycznymi stanami lękowymi, które objawiają się bardzo często takimi reakcjami fizjologicznymi, jak bladość, dreszcze, kołatanie serca oraz poczucie ogólnej słabości."
Obdzwoniłem wszystkich, których musiałem. Zamówiłem duży obiad, kilka przekąsek i kilka butelek szampana do pokoju. Kiedy załatwiłem wszystko co planowałem, wyłączyłem komórkę i odłączyłem hotelowy telefon od kontaktu. Odwróciłem się z uśmiechem. Siedziała na prawym końcu łóżka i nerwowo bawiła się palcami. Czasem unosiła głowę, by spojrzeć przez okno. Podszedłem do drzwi balkonowych i uchyliłem je, wpuszczając do pokoju świeże, letnie powietrze. Spojrzała na mnie niepewnie i posłała uroczy uśmiech. Wolnym krokiem podszedłem do łóżka i usiadłem obok Niej. Chwyciłem Jej dłoń i spojrzałem w oczy. W głębokim brązie Jej błyszczących oczu widziałem swego rodzaju niepokój. Uśmiechnąłem się, próbując dodać otuchy.

- Więc.. Masz jakieś plany na dzisiaj? - Spytała w końcu.
- Nic konkretnego. Myślałem, że może zostaniemy tutaj. - Odpowiedziałem, nie odrywając od Niej wzroku. - Chcesz zostać w pokoju? Ale czy nie będziesz miał problemów..
- Przestań. - Przerwałem dziewczynie, układając palec na Jej wargach. - Wszystko już załatwiłem. - Wyszeptałem i zbliżyłem twarz. Założyłem kosmyk Jej włosów za ucho, potarłem kciukiem policzek i zmrużyłem oczy, łącząc nasze usta. Jej ciepło, zapach i delikatność Jej warg sprawiały, że ta chwila była dla mnie niesamowita. Gdybym tylko mógł, całowałbym Ją nieustannie. Dotykał jej miękkiej skóry, przyglądał się każdemu Jej ruchowi, całował każdy skrawek Jej ciała. Bardzo powoli ułożyłem Ją na plecach, nie
odrywając się od Jej pełnych warg. Całowałem dolną wargę, smakowałem górnej, całowałem policzki, palcami muskając Jej twarz, całowałem nos, czoło, nie chcąc ominąć ani skrawka Jej pięknej twarzy.

W tamtym momencie pragnąłem czuć Jej bliskość. Nigdy się nie rozstawać. Mieć Ją przy sobie już na zawsze. Była przepiękna, jedyna w swoim rodzaju. W dodatku Jej zapach sprawiał, że moje zmysły wariowały. I mimo tego wszystkiego, wcale nie myślałem o jednym. Nie chciałem psuć tego momentu, bo nie byłem pewny czy Ona chciałaby tego samego co ja. W tamtym momencie wystarczyło mi całowanie Jej twarzy, wystarczyło mi, że pozwala mi na to wszystko. Odgarnąłem kosmyk włosów z Jej czoła i muskając wierzchem dłoni policzek, spojrzałem Jej w oczy.

~*~

Błękit Jego oczu przeszywał mnie na wskroś. Jego dotyk i bliskość sprawiały, że moje ciało zaczynało drżeć,
a ja coraz bardziej nie mogłam nad tym zapanować. Z jednej strony byłam ciekawa co może się wydarzyć. Z drugiej jednak strony bałam się tego. Bałam się, że to wszystko może posunąć się za daleko. Mimo wszystko, nie potrafiąc inaczej, poddałam się Jego zamiarom. Obserwowałam każdy jego ruch. Każdy delikatny pocałunek, każdy dotyk. Traktował mnie jak najdrogocenniejszy skarb. Mimo, że Jego dłonie błądziły po moim brzuchu, zbliżając się do piersi, nie posunął się dalej niż do bardzo subtelnego muśnięcia. Nie dotknął mojego nagiego brzucha, nie złapał za piersi, nie włożył ręki tam gdzie większość mężczyzn już dawno by doszła.
Nagle usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi. Louis, jakby nie słyszał, nie przerywał całowania moich policzków. Kiedy zszedł na szyję, zaśmiałam się cicho. Podniósł głowę, patrząc na mnie pytająco.

- Mam łaskotki. - Rzuciłam cicho. - A tak poza tym, to chyba ktoś pukał. - Spojrzałam na drzwi.
- Zupełnie zapomniałem. - Uderzył się w czoło i wygramolił z łóżka. Chcąc w pośpiechu dotrzeć do drzwi, potknął się o swoje własne nogi i prawie upadł na twarz. Podniosłam się do pozycji siedzącej i w ostatniej chwili zakryłam usta, powstrzymując wybuch śmiechu.

Gdy otworzył, do pokoju nieśmiało weszła młoda dziewczyna, ubrana w hotelowy uniform, pchając przed sobą wózek z zamówionym przez chłopaka posiłkiem. Podniosłam się z łóżka i poprawiając bluzkę, podeszłam do okna, zaciągając się świeżym powietrzem. Zmrużyłam oczy, czując ciepłe promienie słońca na swojej twarzy. Ułożył dłonie na moich biodrach, a zaraz potem poczułam na plecach jego ciepły tors. Wtulił twarz w moje włosy. Staliśmy w milczeniu. Rozkoszowałam się się tamtą chwilą. Jego bliskością i Jego zapachem. Odwróciłam się trafiając na jak zwykle uśmiechniętą twarz Louis'a.

- Zapraszam na obiad. - Rzucił wskazując na drzwi balkonowe. Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam we wskazanym kierunku. Sporej wielkości taras, z murkiem zamiast barierki. Kilka doniczek z dziwnymi gatunkami kwiatów. Na środku drewniany stolik i dwa krzesła. Na stoliku nakrycie dla dwóch osób, długa, świeca koloru rubinu i mały wazonik z jedną, białą różą. Zasiedliśmy przy stole. Z początku nieśmiało grzebałam w swoim talerzu, raz po raz unosząc wzrok i spoglądając na chłopaka. Siedzieliśmy w ciszy, jednak cisza ta nie potrwała długo. Kiedy Louis zaczął o czymś opowiadać, ja na nowo poczułam w sobie odwagę. Rozkręciliśmy się i reszta posiłku minęła wesoło. Nie mam pojęcia ile przesiedzieliśmy na tarasie. Pogoda była jak zawsze w LA niesamowita. Siedzieliśmy na murku i machając nogami dyskutowaliśmy na przeróżne tematy. Louis coraz częściej wypytywał mnie o moją pasję, ja pytałam o życie w świetle reflektorów.

- Loui.. - Zaczęłam cicho, przysuwając się do chłopaka siedzącego na łóżku i starającego się otworzyć butelkę szampana.
- Tak? - Spojrzał na mnie z miną pełną skupienia. Uśmiechnęłam się, bo wyglądał naprawdę uroczo.
- Mogę cię o coś spytać?
- Pytaj o cokolwiek zechcesz. - Odpowiedział, wracając wzrokiem do butelki i korka, na który był coraz bardziej zdenerwowany.
- Ale to bardzo osobiste pytanie.. - Spojrzał na mnie, wcześniej odkładając butelkę. Złapał moje dłonie i przysunął je do swoich ust.
- Pytaj. - Wzięłam głęboki oddech i zmrużyłam oczy.
- Jak się czujesz? To znaczy... Czy nie masz już potrzeby.. No wiesz.. - Zaczęłam się plątać, czując jak moje policzki oblewa rumieniec. Nie chciałam wyjść na wścibską, a naprawdę się o Niego martwiłam. Wiem z autopsji, że wyleczenie się z takich nałogów nie jest wcale proste i wymaga mnóstwa czasu i wsparcia.

- Odkąd pojawiłaś się w moim życiu.. Sky.. - Zaczął, zbliżając twarz. Czułam ciarki przeszywające każdy skrawek mojego ciała. Złapał moje policzki w dłonie. Poczułam jak wypuszcza subtelnie powietrze. - Ty jesteś moim jedynym uzależnieniem. - Wyszeptał. W jednej chwili oplotłam jego szyję rękami, przyciągnęłam jak najbliżej siebie i wbiłam się w Jego usta. Całowałam go czule, czując napływające do moich oczu łzy. Łzy wzruszenia. Łzy szczęścia i błogości. Nigdy nie spodziewałam się usłyszeć od kogokolwiek takich słów.
Leżeliśmy na wielkim łóżku. Opleceni miękką, pachnącą lawendą pościelą. Leżeliśmy w milczeniu, czasem wymieniliśmy kilka zdań. Co chwilę czułam Jego stęsknione usta na swoich policzkach, wargach, szyi i ramionach. Kiedy leżeliśmy bez ruchu, trzymaliśmy się za ręce. Jego dotyk sprawiał, że nie potrzebowałam niczego innego. Mrużyłam oczy i wsłuchiwałam się w cichą muzykę, grającą z radia stojącego na półce przy łóżku.
Nadszedł wieczór, my otwieraliśmy kolejną butelkę szampana. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czasem zastygaliśmy w milczeniu, wpatrując się sobie w oczy. Nikt nam nie przeszkodził. Nikt nie zapukał. Nie było pośpiechu, nie było wścibskich reporterów i stęsknionych fanek. Trwaliśmy za zamkniętymi drzwiami pokoju numer 233 i cieszyliśmy się swoją obecnością. Z każdą minutą poznając siebie coraz lepiej.

~*~


"Nagle przeskakuje iskra, dotyk, namiętność, pocałunki, chwila, moment, mokre twarze, mokre włosy, mokre usta, splątane istnienia, poplątane myśli i jeszcze bardziej poplątane uczucia. 
Wszystko żyje, biegnie, goni dalej, a oni są tu i teraz. Zatracić siebie, nic przy tym nie uronić, tylko zupełnie i ostatecznie zatracić się w tej chwili. Tu i teraz..."

Siedzieliśmy na łóżku popijając szampana prosto z butelki. Nie bawiliśmy się już w niepotrzebną kulturę. Siedzieliśmy w milczeniu, trzymając się za dłonie. Starałem się wyczytać wszystko co skrywała w głowie. Wszystkie Jej myśli, pragnienia, które mógłbym i chciałbym spełnić. Obserwowałem jak niesamowicie zmysłowo dotyka ustami szyjki butelki. Jak powoli podnosi ją i upija kilka kropli szampana. Każdy Jej ruch wprawiał mnie o gęsią skórkę. Każdy Jej ruch podziwiałem i pragnąłem więcej. Nie musiała mnie nawet dotykać. Wystarczyła Jej obecność i uśmiech. Najpiękniejszy jaki kiedykolwiek widziałem. Nagle odłożyła butelkę i zbliżyła się. Popchnęłam mnie delikatnie na łóżko i bardzo powoli usiadła na mnie okrakiem. Wpatrywałem się w Jej twarz ze zdziwieniem, ale też zaciekawieniem. Czułem jak fala gorąca oblewa mnie od środka, kiedy poczułem na klatce piersiowej Jej dłonie. Nachyliła się i spojrzała mi w oczy. Uśmiechnęła się słodko i wbiła się w moje usta. Pieściła, lizała, czasem podgryzała je z niesamowitą czułością. Oplotłem jej biodra rękami i muskałem Jej plecy, mrużąc oczy. Wczuwałem się w każdy jej gest i dotyk. Kiedy wargami zeszła na moją szyję i podgryzała skórę, przestałem już nad sobą panować. Moje ciało drżało z każdą sekundą, z każdym ruchem Jej języka. Przyciągnąłem Ją bliżej, chcąc czuć nie tylko Jej dotyk, ale i bliskość, zapach.

~*~

Całowałam, lizałam i podgryzałam zachłannie każdy skrawek Jego ciała. Zaciągałam się Jego zapachem. Od tamtej pory zapach Jego skóry zaczął być moim ulubionym. Dzięki bąbelkom wirującym w mojej głowie, nie czułam zakłopotania, kiedy moje dłonie powędrowały pod Jego koszulkę. Czułam pod nimi Jego drżące ciało. Uśmiechnęłam się i nachyliłam nad Jego brzuchem. Całowałam każdy jego skrawek, wytyczając językiem mokrą ścieżkę w górę. Przejechałam ciepłym językiem po Jego gardle, docierając ponownie do ust. Zanim je pocałowałam, spojrzałam po raz kolejny w Jego niesamowicie błyszczące, lazurowe oczy. Moje serce biło coraz szybciej. Moja klatka piersiowa dotykała Jego torsu. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Moje myśli szalały. Jego zapach wirował w moich nozdrzach. Wplotłam palce w Jego misternie ułożoną fryzurę. Ucałowałam Jego czoło, schodząc powoli na policzki. Poczułam jak mocniej obejmuje mnie w pasie i przekręca na plecy. Jego usta znalazły się ponownie na mojej szyi. Mój oddech przyśpieszył, kiedy Jego język powoli schodził na moje obojczyki. Byłam pewna, że za chwilę dotknie moich piersi. W głębi duszy bardzo tego pragnęłam. On jednak powrócił wargami na moje ramiona, dłońmi czule masując mój brzuch, czasem schodząc na zewnętrzną stronę ud.

Podniósł się, pociągając mnie za sobą. Usiadłam po turecku, On ułożył się za mną. Przyciągnął do siebie jak najbliżej się dało. Objął szczelnie, odgarnął włosy i zaczął całować moją szyję, kark. Zsunął powoli ramiączko mojej bluzki i stanika. Dotykał ustami moich ramion, muskał je nosem. Zmrużyłam oczy i złapałam Jego dłoń, lekko ściskając. Każdy Jego pojedynczy gest sprawia, że drżałam. Moje serce rosło, a oddech stawał się coraz bardziej niespokojny.

Usłyszałam jak wiszący nad drzwiami zegar wybija północ. Przeraziłam się i poruszyłam gwałtownie. Poczułam jak Louis kładzie się na łóżku i przyciąga mnie do siebie, mocno przytulając. Moje myśli zaczęły krążyć wokół obowiązku jaki powinnam spełnić właśnie o tej godzinie. Z każdą sekundą stawałam się coraz bardziej nerwowa.

- Sky. - Usłyszałam Jego szept. Spojrzałam na Niego, a wszystko co do tej pory męczyło mnie od środka, ustało. Położyłam się obok Niego i odetchnęłam. W tamtym momencie moje serce było w końcu spokojne. Moje myśli skupiły się wokół jednej osoby i pozwoliły mi odpocząć. Wtuliłam się w Jego tors i zamknęłam oczy. Czułam, że tej nocy, po raz pierwszy od bardzo dawna, nie potrzebuję żądnych tabletek. Ani na sen, ani na szczęście. Bo moje szczęście leżało tuż obok mnie.


*wykorzystane cytaty autorstwa J.L Wiśniewskiego.


5 komentarzy:

  1. Aww ten rozdział jest chyba moim ulubionym na serio. Nie dlatego, że jest taki radosny i w ogóle, ale dlatego, że oboje są szczęśliwi. i jeszcze ta odpowiedź Louis'a, że ona jest jego jedynym uzależnieniem, - to naprawdę piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki piękny *.* szkoda że nie umiem tak napisać o uczuciach swoich bohaterów..xd
    kocham Twoje opowiadanie <3

    http://youanditohether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww...
    Jak słodko.
    To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów :)
    Mam nadzieję, że tego nie popsujesz.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym rozdziale... Było tyle seksu bez seksu, że to aż wspaniałe. XD
    Świetnie opisujesz takie napięcie. owo
    Mimo wszystko i tak to nie jest mój ulubiony rozdział, bo mój ulubiony to taki jeden z pierwszych :3
    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award :3 -> http://psychopathic-love.blogspot.com/2014/08/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Dzisiaj nadrobiłam wszystkie rozdziały!
    Piszesz świetnie ;)
    Na pewno zostanę do końca ;)
    Zastanawiam się, czemu ona łyka te tabletki zawsze o północy?
    Czekam na next!

    PS: Chciałam też przeczytać twojego bloga o Maliku ale do tego trzeba mieć zaproszenie...
    PS2: Teraz biorę się za 2 opowiadanie z Lou :)

    OdpowiedzUsuń