wtorek, 23 września 2014

20. "Duszę można na­ginać tyl­ko do pew­ne­go mo­men­tu. Po­tem po pros­tu pęka i łamie się. Jak kość w nodze."

Te dwa słowa dudniły w mojej głowie, nie chcąc dać mi spokoju. Wpatrywałem się tępo w Jej zdziwione oczy i nie potrafiłem wypowiedzieć ani słowa. Przez chwilę pomyślałem, że żartuje sobie ze mnie. Że to swego rodzaju kara za to co zrobiłem. Miałem nadzieję, że za chwilę uśmiechnie się słodko i dotknie mojej dłoni. Niestety, tak się nie stało. Rozejrzała się po sali, patrząc na każdego z osobna. W jej oczach widziałem zdziwienie, zagubienie.

- Sky. - Usłyszałem, a chwilę później Luke podszedł do łóżka, nie odrywając wzroku od dziewczyny.
- Kto? - Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Ty..Masz tak na imię. - Rzucił niepewnie, spoglądając na mnie.
- Ach.. A Ty jesteś...
- Luke.. Jestem twoim przyjacielem. - Podszedł bliżej. - Nic nie pamiętasz? - Spytał ze strachem. Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Jej wzrok przeniósł się na mnie.
- A on? - Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem.
- To jest... - Luke odwrócił się w moją stronę. - On jest twoim..
- Jestem nikim. - Przerwałem mu, odsuwając się powoli od łóżka.
- Dlaczego on tu jest? Dlaczego oni tu są? - Zaczęła cicho, rozglądając się po sali. - Gdzie ja jestem? - Mówiła coraz bardziej zdenerwowanym głosem.
- Spokojnie mała. To przyjaciele.. - Luke dotknął ostrożnie jej bladej dłoni.
- Nie! - Krzyknęła. - Zostawcie mnie. Nie znam was. - Jej oddech przyspieszył, a sprzęt, do którego była podłączona zaczął wariować.
- Ale..
- Zostawcie mnie.. - Rzuciła cicho, opadając na poduszkę, oddychając szybciej i zaciskając powieki.
Momentalnie w sali pojawił się lekarz i dwie pielęgniarki. Wygonili nas na korytarz i zajęli się Sky. Opadłem na pobliskie krzesło i schowałem twarz w dłoniach, starając się uspokoić oddech i uporządkować myśli.
- Stary.. - Usłyszałem Liam'a. - Dlaczego jej nie powiedziałeś kim jesteś?
- Widziałeś jej wzrok? - Podniosłem głowę, patrząc na przyjaciela. - Widziałeś jak na mnie patrzyła?
- Nie, bo..
- No właśnie. Gdybyś zobaczył w Jej oczach ten strach... I to co powiedziała.. Nie chcę jej denerwować..
- Lou. - Położył dłoń na moim ramieniu. - Nie mów mi, że chcesz odpuścić.
- Nie mam wyboru..
- Co ty gadasz? - Nie odpowiedziałem. Podniosłem się gwałtownie i ruszyłem szybkim krokiem w stronę wyjścia.
Mijałem dziesiątki ludzi, potrącając ich. Nie zwracałem uwagi na nikogo, na nic. Miałem za nic ulewę, ogromne kałuże. Miałem za nic, że było okropnie zimno. Szedłem przed siebie. Biegłem. Biegłem jak najdalej. Jak najdalej od swoich myśli. Jak najdalej od przerażonych oczu Sky. Nie pamiętam bym kiedykolwiek czuł taki ból. Ból serca, ból istnienia. Utrata pamięci była przy Jej strachu niczym. Tego przeraziłem się najbardziej .Dlaczego zareagowała w taki sposób tylko na mnie? Czy aż tak bardzo Ją skrzywdziłem? Czy Jej podświadomość podpowiadała, że Louis nie jest wcale dobrym człowiekiem?
Zorientowałem się jak daleko zaszedłem, kiedy spojrzałem przed siebie. Znalazłem się tuż przy jednej z lepszych knajp. Ponad rok nie byłem sam w żadnej knajpie. Odkąd poznałem Sky, nie odczuwałem potrzeby, by ukrywać się w jakichś barach i pić do umoru. Odetchnąłem głęboko, przeczesałem włosy dłonią i wolnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi wejściowych. Od razu podszedłem do baru. Kiwnąłem palcem, a młody chłopak za ladą bardzo dobrze zrozumiał o co chodzi.
~*~

Siedziałem  barze już kolejną godzinę. Nie obchodziło mnie, że prawdopodobnie setka ludzi przygląda mi się z ukrycia, robiąc zdjęcia z myślą ośmieszenia samego Tomlinsona. W tamtym momencie miałem gdzieś całe swoje życie. W tamtym momencie chciałem zapaść się pod ziemię. Lub po prostu zapić. Tak, by zapomnieć o wszystkim. Tak, by w końcu nie czuć tego bólu, który rozrywał moje serce. Straciłem Ją. Straciłem swoją największą i najcudowniejszą nadzieję. Byłem w Jej oczach obcy. Obcy i przerażający. Nie miałem pojęcia dlaczego akurat na mnie zareagowała w taki sposób. Siedząc w tym barze, powoli uświadamiałem sobie, że moje życie przestaje mieć sens. Trudno jest  odnaleźć sens w samej sławie, pieniądzach, rozpoznawalności. Mógłbym nie mieć tego wszystkiego i być szczęśliwym. Być szczęśliwym mając przy sobie Ją. Bo odkąd Ją poznałem, nie myślałem o nikim innym. Nie potrafiłem wyobrazić sobie przyszłości tak, by nie było w niej Sky.
Pierwszy kieliszek.
Drugi kieliszek.
Trzeci..
Czwarty..
Dziesiąty..


"Wódka była tej nocy jak tlen. Znowu można było oddychać."

~*~

Leżałam w szpitalnym łóżku i wpatrywałam się w biały sufit sali. Zostałam całkiem sama. Czułam straszne wyrzuty sumienia, że tak potraktowałam osoby, które prawdopodobnie były mi bliskie. Denerwował mnie fakt, że kompletnie nic nie pamiętałam. Nie wiedziałam kim jestem. Nie wiedziałam kim jest Luke i ten dziwny chłopak, który siedział przy mnie. Nie pamiętałam Go, jednak w głębi serca czułam, że jednak skądś Go znam. Gdy się odezwał, byłam pewna, że już gdzieś słyszałam ten głos. Nagle poczułam straszny ból. Złapałam się za głowę i dopiero wtedy zorientowałam się, że praktycznie każda część mojego ciała jest obandażowana, pokiereszowana i posiniaczona. Leżąc na ogromnym, szpitalnym łóżku i oglądając swoje ręce, przypominałam sobie powoli co tak właściwie się stało. W mojej głowie, obrazy przewijały się jak przez mgłę. Obrazy ostatnich chwil przed wypadkiem. Jednak wciąż nie miałam pojęcia jak do tego wszystkiego doszło. Dlaczego?
Dni mijały powolnie, a każdy kolejny był tak samo nudny. Odwiedzali mnie rodzice i chłopak, który wciąż powtarzał, że się przyjaźnimy. Nie miałam powodu, by mu nie wierzyć. Był naprawdę sympatyczny i uroczy. Wciąż nie potrafiłam zapamiętać jego imienia.
- Naprawdę nie pamiętasz nikogo? - Chłopak siedząc przy moim łóżku i przyglądając mi się, bawił się nerwowo palcami.
- Niestety nie.. - Spojrzałam na niego.
- Luke. Mam na imię Luke. - Rzucił, posyłając mi nikły uśmiech.
- Dziękuję. - Odwzajemniłam gest, poprawiając się na łóżku. - Czyli jesteśmy przyjaciółmi? - Zaczęłam. Twarz chłopaka rozpromieniła się i zaczął opowiadać jak, gdzie i kiedy dokładnie się poznaliśmy. Z każdą minutą, w której słuchałam opowieści Luke'a, nieznajome obrazy w głowie zaczynały układać mi się w całość, a ja rozumiałam ich znaczenie.
Pewnego wieczoru, który spędzałam samotnie, przypomniał mi się tajemniczy chłopak. Chłopak, którego zobaczyłam pierwszego dnia po przebudzeniu. Dlaczego był wtedy, a nie odwiedził mnie żadnego innego dnia? Dlaczego wciąż żyje w moich myślach? Nie potrafię się od Niego uwolnić, nie mając pojęcia kim jest.
Nareszcie nadszedł dzień wolności. W końcu mogłam wyjść ze szpitala i wrócić do własnego domu. Tego dnia przyjechał po mnie Luke. Przywitał mnie uroczym uśmiechem i bukietem przepięknych kwiatów. Nie mam pojęcia czy wcześniej doceniałam to co robi dla mnie Luke, ale teraz cieszyłam się z każdej spędzonej z Nim minuty. Był niesamowitym, troskliwym człowiekiem.
Siedziałam na kanapie, oglądając telewizję. Luke nie pozwolił mi robić nic innego prócz odpoczywania. Ja się leniłam, On krzątał się po kuchni przygotowując obiad. Naprawdę nie miałam pojęcia dlaczego traktuje mnie jak niepełnosprawne dziecko. Skoro wypuścili mnie ze szpitala, znaczy, że jestem już całkiem zdrowa. Jednak chłopak nie potrafił tego zrozumieć. Uśmiechając się pod nosem, udawałam, że oglądam ruszające się obrazki, kątem oka obserwując poczynania bruneta w kuchni.
Gdy z powrotem zwróciłam głowę w stronę ekranu, z niewiadomych mi powodów moją uwagę przykuły wiadomości plotkarskie. Przyjrzawszy się dokładnie o kim mowa, podgłośniłam odrobinę telewizor. Na ekranie pojawiło się zdjęcie znajomego mi chłopaka. Imię i nazwisko nic mi nie mówiło, jednak Jego smutna twarz coś mi przypominała.

„Po ponad rocznej przerwie Louis Tomlinson znów powrócił do swoich grzechów. Dobrze pamiętamy Jego problemy z narkotykami i alkoholem. Kiedy zdawało się, że skończył już ze wszystkim, problemy znów powróciły. Wczorajszego wieczoru Tomlinson widziany był w jednym z Kalifornijskich klubów. Widać było jak dobrze bawi się pod wpływem nie tylko samego alkoholu. Do łask znów powróciły narkotyki i zabawy bez żadnych konsekwencji. Ale czy na pewno? Czy w dzisiejszych czasach choć jedna sława nie może obyć się bez takich środków? Mieliśmy nadzieję, że Louis wyleczył się ze swoich problemów. Niestety, cały świat zawiódł się na nim okrutnie. Czyżby była to wina tajemniczej dziewczyny, o której wspominaliśmy po koncercie zespołu w Los Angeles? Jeżeli jest ot Jej wina, mamy nadzieję, że Tomlinson szybko zakończy tę znajomość. Kończymy program z wielkim żalem i ubolewaniem nad losem kolejnej, nieudanej, uzależnionej gwiazdy…”
Gdy zobaczyłam swoje zdjęcie na wielkim ekranie, poczułam jak moje serce momentalnie zatrzymuje się w miejscu. Zacisnęłam palce na pilocie, nie mogąc oderwać wzroku od wspólnego zdjęcia z Chłopakiem. Mój oddech przyśpieszył, kiedy do głowy wpadały mi kolejne, nieznane obrazy.
- Luke! – Krzyknęłam, załamanym głosem. Chłopak pojawił się przy mnie w ciągu sekundy, przyglądając mi się z przerażeniem. Wskazałam na telewizor, oddychając coraz szybciej. – Dlaczego ja tam jestem? O co tu chodzi? – Pytałam ledwo słyszalnym głosem.
- Sky, uspokój się, proszę. – Zaczął opanowanym tonem.
- Jak mam się uspokoić?! Nic nie rozumiem..
- Sky, naprawdę nie pamiętasz Louis’a? – Usiadł obok mnie, łapiąc moją dłoń.
- Tego Louis’a? Kim on niby jest? – Spojrzałam w brązowe oczy chłopaka. Nie odrywając ode mnie wzroku, westchnął subtelnie i zaczął mówić. Opowiedział mi wszystko, co podobno ja sama mu mówiłam. Wszystko co wiedział o mnie, o Louis’ie. 

Nagle poczułam ucisk w sercu. Zerwałam się gwałtownie i prowadzona przez własną podświadomość lub serce, wbiegłam do sypialni. Spod łóżka wyjęłam kolorowe pudełko i siadając na podłodze, otworzyłam je powoli. moim oczom ukazała się co najmniej setka białych kopert i zapisanych kartek. Wyjęłam pierwszą i zakładając włosy za ucho, zaczęłam czytać. Czytać słowa zapisane czarnym tuszem. Z każdym kolejnym moje serce zaczynało bić szybciej, a w głowie przewijały się obrazy. Obrazy piękne, jednak niewyraźne. Słyszałam jego głos. Głos powtarzający niezwykle wyraźnie i donośnie te same, cztery słowa.

„Jesteś moją ostatnią nadzieją.”

- Louis.. - Wyszeptałam, przytulając od piersi Jego pierwszy list. 


3 komentarze:

  1. Aaaaaaa!!! Wspaniały rozdział, mam nadzieję, że Sky przypomniała sobie Lou :) Czekam na next<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku!
    Mam nadzieję, że Louis jeszcze nie do końca się załamał i może spróbuje się pozbierać. Myślę, że Sky teraz jakoś będzie próbowała skontaktować się z Lou i odciągnie go od tego złego życia.
    Musi sobie wszystko przypomnieć i pomóc Lou. W niej nadzieja :)
    Rozdział wspaniały.
    Czekam na kolejny.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny:) Mam nadzieję, że Sky ponownie uda się dotrzeć do Lou... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń