Skończywszy czytać, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Przyłożyłem kartkę niebieskiego papieru do nosa i odetchnąłem słodkim zapachem. A więc jest artystką. W tamtym momencie byłem cholernie ciekawy jej prac. I bardzo się cieszyłem, że jej marzenia zaczynają się spełniać. Czułem , całym swoim sercem, że jestem z niej dumny. Bardzo dumny i szczęśliwy. Nagle zaczęło mnie interesować skąd tak właściwie jest. W pierwszej chwili postanowiłem spytać ją o to wprost, jednak sekundę później uświadomiłem sobie, że to może być trochę dziwne. Przecież wcale nie potrzebuje tej wiedzy. Najważniejsze jest to, że ona gdzieś tam jest. Żyje i wciąż we mnie wierzy. Wspiera i jest naszą fanką. Całym sobą czułem, że sama świadomość jej istnienia bardzo mi pomaga. A myśli, które plątały się po mojej głowie zanim jeszcze ją poznałem, już dawno zniknęły. Na ich miejsce wstąpiła niecierpliwość i ciekawość. Podniosłem się gwałtownie i rzuciłem na poszukiwania jakiejś kartki i długopisu. Postanowiłem, że tym razem bardziej się postaram. Tym razem list będzie dłuższy, bo przecież tak wiele pragnę jej opowiedzieć. Sam nie wiem czemu, ale powoli stawała się dla mnie bardzo bliską osobą. Przyjaciółką. Mimo, że wymieniliśmy ze sobą tylko kilka listów.
Po godzinie wykłócania się jaki rodzaj filmu właściwie chcemy oglądać, rozłożyliśmy się przed ogromnym telewizorem i pogrążyliśmy w wybranym przez Malika filmie.
Po dwóch godzinach udawania, że oglądamy w końcu skończył nam się popcorn. Zaprzestaliśmy więc wojny na jedzenie i opadliśmy na kanapę i fotele. Paul cieszy się bardzo dobrym wyczuciem czasu ,więc kiedy tylko skończyliśmy naszą bardzo dorosłą zabawę, rozdzwonił się telefon Liam'a. Jak się okazało, jutro mamy spotkać się z całą ekipą i ustalić dokładnie jak będzie wyglądała trasa i gdzie w ogóle będzie się odbywała.
Nasza wielka trasa zaczyna się za dwa miesiące. Dwa miesiące wolnego przed podróżą po całej Ameryce, później Europie. Nie mogłem się doczekać bo od zawsze chciałem zrobić sobie taką wycieczkę. Chicago, Nowy Jork, Los Angeles, Berlin, Paryż i inne, niesamowite miasta, które tylko czekają na podbicie przez One Direction.
* Los Angeles *
Nie mogłam zasnąć przez całą noc, wciąż rozmyślając o tym jakie szczęście mnie spotkało. Przewracałam się z boku na bok, zastanawiając się jakie prace byłyby najlepszymi. Które warto wywiesić w galerii, a które zupełnie się do tego nie nadają. Muszę również popracować nad paroma nowymi. Następnego ranka dowiedziałam się, że moja wystawa ma odbyć się za dwa miesiące. Dla niektórych to bardzo dużo czasu, jednak nie dla mnie. Przecież musiałam wymyślić co namalować, co zachwyciłoby ludzi przybywających na wystawę. Nie dość, że musiałam myśleć nad wystawą, nie omijały mnie również wszystkie egzaminy, jakie szykowały się w najbliższym czasie. Koniec semestru równał się z niezliczoną liczbą zaliczeń i przeróżnych prac. Miałam jednak motywację. Miałam pocieszenie. Przecież powoli spełniały się moje marzenia. Poza tym rozmawiałam z Louis'em. Louis'em Tomlinsonem, moim idolem. To sprawiało, że byłam jeszcze szczęśliwsza niż normalnie.
Każdy kolejny dzień był bardzo podobny. Zaczynałam go z uśmiechem i kawą. Cały dzień spędzony na uczelni, a wieczór spędzany na malowaniu. Na początku bałam się, że zabraknie mi pomysłów. Jednak jak się okazało, codziennie wpadało mi do głowy milion nowych. Chodziła na plażę, na promenadę, w miejsca, które kochałam, a którymi chciałam się podzielić z innymi. Codziennie również wyczekiwałam na list. Nigdy na nic tak bardzo nie czekałam. Pragnęłam zatopić się w prostych słowach zapisanych na kartce papieru. Wyobrazić sobie, że słyszę jego głos. Głos, który opowiada mi to wszystko co napisał. Bo w tamtych dniach coraz częściej przyłapywałam się się na tym, że bardzo pragnę poczuć jego bliskość. Sama nie rozumiałam dlaczego. Pragnęłam z nim porozmawiać. Czuć jego obecność, słyszeć głos, patrzeć w jego jasne oczy, kiedy opowiada o swoich przygodach na koncertach. W tamtych dniach czułam, że Louis staje się dla mnie kimś bardzo bliskim. I mimo, że wymieniliśmy ze sobą kilka listów, czułam jak staje się powoli moim przyjacielem. Bardzo chciałam, by on myślał o mnie bardzo podobnie. Chciałam, by mi ufał i nie traktował jak napaloną fankę. Bo przecież nie o to w tym wszystkim chodziło.
~*~
Siedzieliśmy w domu Liam'a i wybieraliśmy film, który można obejrzeć. Ten wieczór miał być jednym z niewielu ostatnich, które mieliśmy wolne. Szykowała się ogromna trasa koncertowa, a my nawet nie mieliśmy pojęcia gdzie tak dokładnie będziemy podróżować. Horan jak zwykle opędzlowywał kuchnie Payne'a, Harry w swoim świecie, zajęty był telefonem. Zayn z Liam'em wybierali film, a ja wpatrywałem się tępo w telewizor, myśląc o tym samym, o czym myślałem już od paru dni.
- Horan, mógłbyś tu w końcu przyleźć i nam pomóc? - Usłyszałem niski głos Zayn'a i dopiero wtedy rozbudziłem się z letargu. Zamiast odpowiedzi doszedł do nas przeciągnięty jęk i zaraz potem w pokoju pojawił się blondyn z mnóstwem jedzenia na rękach. Przytulał się do tego jak do dziewczyny. Zaśmiałem się, widząc jego reakcję. Opadł tuż obok mnie, rozkładając wokół siebie wszystko co udało mu się zgarnąć.
- Jesteś jak szarańcza. Znowu będę musiał robić zakupy po twojej wizycie. - Stwierdził Li, przewracając oczami. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem i zajęliśmy się wyborem filmu. Oczywiście poza Harry'm, który wciąż coś dłubał w telefonie.
Po godzinie wykłócania się jaki rodzaj filmu właściwie chcemy oglądać, rozłożyliśmy się przed ogromnym telewizorem i pogrążyliśmy w wybranym przez Malika filmie.
Po dwóch godzinach udawania, że oglądamy w końcu skończył nam się popcorn. Zaprzestaliśmy więc wojny na jedzenie i opadliśmy na kanapę i fotele. Paul cieszy się bardzo dobrym wyczuciem czasu ,więc kiedy tylko skończyliśmy naszą bardzo dorosłą zabawę, rozdzwonił się telefon Liam'a. Jak się okazało, jutro mamy spotkać się z całą ekipą i ustalić dokładnie jak będzie wyglądała trasa i gdzie w ogóle będzie się odbywała.
Nasza wielka trasa zaczyna się za dwa miesiące. Dwa miesiące wolnego przed podróżą po całej Ameryce, później Europie. Nie mogłem się doczekać bo od zawsze chciałem zrobić sobie taką wycieczkę. Chicago, Nowy Jork, Los Angeles, Berlin, Paryż i inne, niesamowite miasta, które tylko czekają na podbicie przez One Direction.
* Los Angeles *
Nie mogłam zasnąć przez całą noc, wciąż rozmyślając o tym jakie szczęście mnie spotkało. Przewracałam się z boku na bok, zastanawiając się jakie prace byłyby najlepszymi. Które warto wywiesić w galerii, a które zupełnie się do tego nie nadają. Muszę również popracować nad paroma nowymi. Następnego ranka dowiedziałam się, że moja wystawa ma odbyć się za dwa miesiące. Dla niektórych to bardzo dużo czasu, jednak nie dla mnie. Przecież musiałam wymyślić co namalować, co zachwyciłoby ludzi przybywających na wystawę. Nie dość, że musiałam myśleć nad wystawą, nie omijały mnie również wszystkie egzaminy, jakie szykowały się w najbliższym czasie. Koniec semestru równał się z niezliczoną liczbą zaliczeń i przeróżnych prac. Miałam jednak motywację. Miałam pocieszenie. Przecież powoli spełniały się moje marzenia. Poza tym rozmawiałam z Louis'em. Louis'em Tomlinsonem, moim idolem. To sprawiało, że byłam jeszcze szczęśliwsza niż normalnie.
Każdy kolejny dzień był bardzo podobny. Zaczynałam go z uśmiechem i kawą. Cały dzień spędzony na uczelni, a wieczór spędzany na malowaniu. Na początku bałam się, że zabraknie mi pomysłów. Jednak jak się okazało, codziennie wpadało mi do głowy milion nowych. Chodziła na plażę, na promenadę, w miejsca, które kochałam, a którymi chciałam się podzielić z innymi. Codziennie również wyczekiwałam na list. Nigdy na nic tak bardzo nie czekałam. Pragnęłam zatopić się w prostych słowach zapisanych na kartce papieru. Wyobrazić sobie, że słyszę jego głos. Głos, który opowiada mi to wszystko co napisał. Bo w tamtych dniach coraz częściej przyłapywałam się się na tym, że bardzo pragnę poczuć jego bliskość. Sama nie rozumiałam dlaczego. Pragnęłam z nim porozmawiać. Czuć jego obecność, słyszeć głos, patrzeć w jego jasne oczy, kiedy opowiada o swoich przygodach na koncertach. W tamtych dniach czułam, że Louis staje się dla mnie kimś bardzo bliskim. I mimo, że wymieniliśmy ze sobą kilka listów, czułam jak staje się powoli moim przyjacielem. Bardzo chciałam, by on myślał o mnie bardzo podobnie. Chciałam, by mi ufał i nie traktował jak napaloną fankę. Bo przecież nie o to w tym wszystkim chodziło.
Mam ochotę Cię zabić za tak krótki rozdział, bo świetnie mi się czytało, a tu nagle koniec! Jednak doszłam do wniosku, że tego nie zrobię, bo rozdział jest genialny, a ta scena z Niallem mnie rozwaliła! Hahahaha :-D jestem zazdrosna o jedzenie!
OdpowiedzUsuńCzuję, że oni za te dwa miesiące się spotkają xd było by super! <3
Kolejny ma być dłuższy! :-P
Kocham mocno :-*
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się z tego, że tych dwoje powoli staje się przyjaciółmi.
Mam nadzieję, że w przyszłości uda im się spotkać.
Czekam na next.
Dominika.
Nowy rozdział na lovee-story-for-us.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDominika.
Jeszcze krótsze pisz, co co dłuższe.:D Nie krępuj się.:D ale tak na poważnie... Uwielbiam tego bloga, pomysł jest świetny i oryginalny. Bardzo się cieszę, że połączyłą ich taka więź i mam nadzieję, że niedługo dojdzie do ich pierwszego spotkania. Kocham bardzo, bardzo!!!:*
OdpowiedzUsuń