czwartek, 19 czerwca 2014

8."Słowami można zastąpić zapach i dotyk. Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi."

* Londyn *

Do koncertu zostało parę minut, a ja siedziałem zamknięty w garderobie i wpatrywałem się w literki składające się w te kilka niesamowicie pięknych słów. Przeczytałem ten list tysiące razy, w ciągu zaledwie kilku minut. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech, a moje serce z każdą sekundą biło szybciej. Co się ze mną działo? Nie miałem pojęcia. Ale wiedziałem, że jej list jest odpowiedzią na wszystkie moje pytania, które dręczyły mnie od jakiegoś czasu. 

- I czego się tak znowu cieszysz? - Usłyszałem niski głos Liam'a i podniosłem głowę. Wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem i rozbawieniem. 
- Chodzi o Sky.
- No mogłem się domyślić. Co te listy z tobą robią. - Zaśmiał się i usiadł obok. - Co tam u niej słychać?
- Wszystko super, tylko..
- Hm? - Spojrzał na mnie pytająco.
- Myślałem, że uda mi się ją zobaczyć. Ale nie będzie na koncercie, nie ma kasy.. - Spuściłem głowę. Musiałem coś wymyślić, by koniecznie, choć na jedną minutę, spojrzeć jej w oczy. 
- To może wyślij jej jeden? - Rzucił, a ja spojrzałem na niego, robiąc wielkie oczy.
- Ale ja jestem głupi..- Uderzyłem się w czoło.
- To nie nowość. - Stwierdził Liam, udając poważny ton i podnosząc się.
- Ale chwila...Mam lepszy pomysł. - Uśmiechnąłem się szeroko. 
- Niby jaki? 
- Zobaczysz. - Spojrzałem po raz ostatni na list i złożyłem go.
- Dobra Tomoo, chodźmy. - Zaśmiał się Liam i klepnął mnie w ramię z uśmiechem. 

Na scenę wchodziłem z uśmiechem tak ogromnym, jakiego nikt jeszcze nigdy chyba nie widział. W głowie wciąż plątał mi się pomysł, na który wpadłem. Obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by się z nią zobaczyć. Śpiewając i szalejąc z chłopakami, wciąż myślałem o naszej trasie po Europie, o zwiedzeniu Ameryki. O pojechaniu do Los Angeles i spojrzeniu Jej w oczy.

* Los Angeles *

Przez ostatnie dni, praktycznie codziennie przechadzałam się wszystkimi, najmniejszymi i najmniej znanymi uliczkami miasta. Siadałam na krawężniku, zamykałam oczy i głęboko oddychałam. Kiedy uchylałam powieki od razu wiedziałam co chciałabym uwiecznić w swoim obrazie. Nie malowałam jednak samych krajobrazów, czy przepięknych budynków. Czasem siadałam w najbardziej zaludnionym miejscu i obserwowałam. Od zawsze uwielbiałam patrzeć na ludzi, rozpoznawać ich uczucia, zastanawiać się o czym myślą i co ich spotkało danego dnia. Siedziałam po turecku na ławce, wyjmowałam szkicownik, czasem od razu płótno i malowałam. Malowałam przypadkowych ludzi, ich szczęście, smutek, ich pasje. Mimo, że bardzo skupiałam się na tym co najważniejsze, mimo, że miałam mnóstwo zaliczeń, w głowie wciąż miałam ostatnie słowa, które napisałam Louis'owi. Dopiero po tym jak wysłałam list, dopadły mnie wyrzuty sumienia. Przecież ja tam napisałam takie głupoty, że z pewnością przestraszy się moich słów. Upewniałam się z każdym kolejnym dniem, bo czekając na jego wątpliwą odpowiedź, czas dłużył mi się niesamowicie.


Minęły dwa tygodnie odkąd napisałam do Lou. Zazwyczaj odpowiedź przychodziła po tygodniu. I to był najdłuższy okres oczekiwania. Możecie uznać mnie za wariatkę, ale ja niemalże odliczałam dni. Czternastego dnia, z samego rana, opadłam bezwiednie na fotel i wpatrując się tępo w ekran telewizora, bawiłam się palcami. Wtedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje, teraz mogę śmiało stwierdzić, że nieco uzależniłam się od listów. To chore i dziwne, ale niestety prawdziwe. Po godzinie bezczynnego siedzenia, podniosłam się i skierowałam do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie w końcu coś do jedzenia. Nie byłam głodna, ale musiałam się czymś zająć, by choć na chwilę przestać myśleć o jednym. Wyjęłam z lodówki wszystko co potrzebne i zajęłam się przygotowywaniem. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podreptałam więc z nożem w ręku i otworzyłam. W progu stanął już dobrze mi znany listonosz i uśmiechał się do mnie. Kiedy jednak zauważył co trzymam w ręku, jego mina zrzedła.

- Dzień dobry, czy mam się bać? - - Rzucił, patrząc znacząco na nóż.
- Nie, zapomniałam go odłożyć. - Zaśmiałam się - Ma pan coś dla mnie?
- A, tak, tak. - Otworzył swoją ogromną torbę pełną przeróżnej wielkości kopert i po dłuższym poszukiwaniu, wyjął małą, białą kopertę i wręczył mi ją. Podziękowałam mężczyźnie i po pożegnaniu się, zamknęłam drzwi. Przez chwilę stałam w jednym miejscu, przyglądając się czarnemu tuszowi, którym zapisany był mój adres. Odetchnęłam i wchodząc do pokoju, odłożyłam kopertę z przesadną ostrożnością. Zupełnie tak jak za każdym razem. Wróciłam do kuchni z postanowieniem dokończenia gotowania. List postanowiłam przeczytać wieczorem, na tarasie, przy kubku gorącej czekolady, czyli tak jak uwielbiałam najbardziej. Po wizycie listonosza, mój humor automatycznie się poprawił. Jednak mimo, że byłam szczęśliwsza, czułam gdzieś w głębi zdenerwowanie. Bałam się przeczytać to co napisał Louis. Bałam się, że moje złe myśli mogą się sprawdzić. Ciekawość jednak zwyciężyła. Z resztą, jak zawsze.

Kiedy nadszedł wieczór, zrobiłam wszystko co miałam zrobić i zasiadłam w wiklinowym fotelu na tarasie. Odpaliłam papierosa i zaczęłam powoli rozrywać białą kopertę.

"Najdroższa Sky,
Nie wiem dlaczego, ale teraz mam już odwagę, by tak napisać. Coraz częściej czuję w głębi serca odwagę, by powiedzieć Ci o wszystkich swoich przemyśleniach i uczuciach. I mimo, że to głupie, zrobię to na pewno. Twój ostatni list był dla mnie najbardziej wyjątkowym. Dlaczego? Ponieważ ja czuję dokładnie to samo. Bardzo chciałbym móc spojrzeć Ci w oczy, chwycić za rękę i przespacerować całą noc. Rozmawiając lub milcząc. Chciałbym usiąść z Tobą na plaży, w Twoim ulubionym miejscu i podziwiać zachody i wschody słońca. 
Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się z faktu, że zaistniałem w Twoich myślach, w sercu. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co napisałaś. To dla mnie niesamowity zaszczyt, że Twoje marzenia związane są ze mną. Nic co napisałaś nie brzmi ani trochę głupio lub dziwnie, bo ja mam dokładnie tak jak Ty. Nie potrafię przestać wyobrażać sobie Twojej twarzy, Twoich z pewnością, pięknych, brązowych oczu, Twojego głosu. Zdaję sobie sprawę, że dzielą nas tysiące kilometrów, miliony napisanych słów. Ale chciałbym Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie kimś niesamowicie ważnym. Kimś wyjątkowym. Nigdy nie byłem dobry w wyrażaniu swoich uczuć. Może i na papierze powinno mi być łatwiej, ale niestety tak nie jest. Mam jednak jedno postanowienie, które zamierzam spełnić w najbliższym czasie. 
Jestem pewny, że Twoje obrazu są niesamowite. Tak samo pewny jestem tego, że zachwycisz nimi wszystkich, obecnych na wystawie. Bardzo chciałbym zobaczyć chociaż jedną z Twoich prac. I mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to dane. Już za kilka dni wyjeżdżamy w trasę. Świadomość kilku miesięcy, pełnych zabawy i zwiedzania całego świata, sprawia, że czuję się szczęśliwy i spełniony. Jednak w tym wszystkim jest jeden minus. Nigdy nie byłem tak niecierpliwy, w żadnym aspekcie mojego życia, a jednak czekając na Twoje listy czuję, jakbym czekał na uzupełnienie siebie, mojego życia. Będzie mi tego bardzo brakowało, podczas naszej trasy. Mam jednak nadzieję, że marzenia się spełnią i będzie nam dane się zobaczyć. I jest jeszcze ostatnia rzecz, którą bardzo chciałbym Ci powiedzieć. *Bo ja lubię do Ciebie pisać. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że chcę, żebyś wiedziała, że myślę o Tobie. To dość egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru się jej wypierać. A myślę dużo i często. Właściwie myśli o Tobie towarzyszą mi w każdej sytuacji. I nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi z tym dobrze. A przy okazji wymyślam różne rzeczy. Z którymi też przeważenie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenię fakt, że zaistniałaś w moim życiu. Ostatnio zresztą trudno używać słów takich jak „cenię”. Ostatnio czasami wydaje mi się, że słowa są za małe. Dlatego dziękuję Ci. Dziękuję Ci z całą powagą i nieuchronnym lekkim wzruszeniem za to, że jesteś. I że ja mogę być.*
Bardzo Cię przepraszam, że ten list jest tak krótkim. Wiem dobrze, że to treść, nie długość ma znaczenie. Dlatego właśnie nie chciałem pisać różnych, bezsensownych i mało ważnych rzeczy. Postanowiłem poświęcić tę kartkę na wyznanie tego co siedzi mi głęboko w sercu. Mam nadzieję, że nie uznasz mnie za zdesperowanego dziwaka. Mam również nadzieję, że Twoja wystawa wypadnie jak najlepiej. Nie, przepraszam. Jestem pewny, że wypadnie świetnie. 
Dziękuję Ci z całego serca za buziaki, które niesamowicie uwielbiam. Chłopcy również dziękują i życzą Ci szczęścia. Do zobaczenia Sky.
Twój na zawsze,
Louis."


*wykorzystany cytat autorstwa J.L Wiśniewskiego.

4 komentarze:

  1. Ja to cię kobieto kompletnie nie rozumiem. Co ci się w tym liście do cholery nie podoba?! Jeszcze jeden taki tekst, a poznasz moją złą stronę, tą bardziej groźniejszą!
    A teraz na temat rozdziału. Jest krótki, ale co tam długość, w końcu liczy się treść :-D
    Liam jak zwykle jest pomocny to do niego podobne, a Lou głupi co jest oczywiste xd hahaha coś czuję, że ta jej wystawa będzie interesująca!
    Ej nie wiem dlaczego ale ciągle śmieje się z listonosza i tego noża który zobaczył xd wyobrażam sobie jaką miał minę.
    List jest boski, mi się podoba i Ten cytat. Ahh..
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny, ale to nic nowego :)
    Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Nie spodziewałam się tego, że Louis zdobędzie się na napisanie czegoś takiego :)
    Sky próbuje zaatakować listonosza niżem. Rozwaliło mnie to.
    No to czekam na next.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział na blogu o Larry'm. Zapraszam :)

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy rozdział na lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika

    OdpowiedzUsuń