poniedziałek, 30 czerwca 2014

9."Bo ja się tak boję, że coś się stanie i ja się obudzę, i dowiem się, że ten sen miał ktoś zupełnie inny."

* Los Angeles *

Tego dnia obudziłam się wyjątkowo wcześnie. Nigdy dotąd nie otwierałam oczu wraz ze wschodem słońca. Odwróciłam głowę w stronę okna, a jasne promienie od razu zaatakowały moje, jeszcze nie do końca otwarte oczy. Zmrużyłam je, przetarłam i bardzo powoli usiadłam na łóżku. Przeciągnęłam się i podeszłam do uchylonego okna. Opierając dłonie na mahoniowym parapecie, wychyliłam się, wciągając świeże, poranne powietrze. Mrużąc oczy, wdychałam powietrze, którego zapachem był zmieszany aromat kwiatów rosnących w ogrodzie sąsiadów i piękny zapach oceanu, który uwielbiałam. Wiatr smagał moje blade policzki, a ja czułam w sercu, że ten dzień będzie wyjątkowym. W końcu to właśnie tego dnia miała odbyć się moja wystawa. Odetchnęłam po raz ostatni i wolnym krokiem ruszyłam do szafy, gdzie wybrałam ubrania. Czekało mnie mnóstwo pracy związanej z dopilnowaniem i zapięciem wszystkiego na ostatni guzik.Po długim i orzeźwiającym prysznicu, zasiadłam w kuchni z talerzem kanapek i ogromnym kubkiem kawy. Sama nie wiedziałam po co właściwie narobiłam sobie tyle jedzenia. Byłam zbyt zdenerwowana, by przełknąć choć jedną kanapkę. Wiedziałam jednak bardzo dobrze, że jeśli czegoś nie zjem, będę czuła się jeszcze gorzej. Wmusiłam więc w siebie połowę kanapki i chwytając za czerwony kubek, zgarniając po drodze paczkę papierosów, wyszłam na taras.

W galerii byłam już od paru godzin i ani na sekundę nie usiadłam. Latałam od jednej sali do drugiej, tłumacząc całej ekipie swoje koncepcje. Nie miałam czasu na myślenie o niczym innym. W końcu udało mi się przysiąść. Swoje miejsce znalazłam na jednej z nielicznych ławek stojących przed galerią, w malutkim skwerze. Oparłam się dłońmi, odchyliłam głowę i wystawiłam twarz na promienie słoneczne, uspokajając i porządkując myśli. Dopiero w tamtym momencie przypomniałam sobie, że przecież tego samego dnia Chłopcy z One Direction mają swój koncert właśnie tutaj, w Los Angeles. Uśmiechnęłam się pod nosem, jednak ten uśmiech bardzo szybko zmienił swój kształt. Spuściłam głowę, odetchnęłam ciężko i otworzyłam oczy. Cholernie żałowałam, że nie będzie mi dane zobaczyć tego, z pewnością, niesamowitego show.

- Sky! Gdzie ty jesteś! - Usłyszałam znajomy głos, a chwilę potem, ujrzałam czarne trampki. Uniosłam głowę i uśmiechnęłam się do Luke'a, jednego z fajniejszych i sympatyczniejszych ludzi z roku, który zdeklarował się
pomóc mi z wystawą.
- Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. - Rzuciłam, ponownie spuszczając głowę.
- Chodź, znowu mają jakieś problemy. Te tępaki nie potrafią sobie z niczym poradzić. - Zaśmiał się niskim głosem i wyciągnął w moją stronę dłoń. Posłałam mu po raz kolejny uśmiech, chwyciłam jego rękę i ruszyliśmy do oszklonego budynku galerii.

* Londyn *

Tego dnia obudziłem się wyjątkowo wcześnie. Kiedy spojrzałem na zegarek, aż zaśmiałem się z wrażenia. Nie pamiętam kiedy ostatni raz, z własnej woli powitałem dzień o piątej rano. Odłożyłem telefon i z
powrotem ułożyłem głowę na poduszce. Zamknąłem oczy z zamiarem dalszego spania, ale myśli szalejące w mojej głowie nie pozwalały mi się wyciszyć. Odetchnąłem i bardzo powoli podniosłem się do pozycji siedzącej. Przetarłem oczy i przeciągnąłem się. Wyjrzałem przez okno. Przywitał mnie rzęsisty deszcz, czyli pogoda niezmienna już od tygodnia.

Zeskoczyłem z łózka, uchyliłem okno i po wybraniu wygodnych na podróż ciuchów, skierowałem się do łazienki. Po porannej toalecie, wsadziłem głowę do lodówki, zastanawiając się co dobrego można zjeść w tak piękny, deszczowy poranek. Z wielkim talerzem jajecznicy i jeszcze większym kubkiem herbaty, zasiadłem przed telewizorem. Jednak zamiast skupić się na tym co właśnie leciało, grzebałem widelcem w usmażonych jajkach, a w głowie porządkowałem sobie swój "genialny" plan. Po godzinie dłubania w talerzu, odłożyłem naczynia do zmywarki i przeciągnąłem się. Spojrzawszy na zegarek, stwierdziłem, że mam jeszcze grubo ponad sześć godzin wolnego czasu. Odetchnąłem i postanowiłem sprawdzić czy na pewno wszystko spakowałem. Mimo, że zająłem się dopakowywaniem, liczeniem koszulek lub zmienianiem tego co spakowałem w zupełnie co innego, w głowie wciąż miałem jedno imię. Z każdą kolejną minutą stawałem się coraz bardziej niecierpliwy.

Jeszcze nigdy cztery godziny nie minęły mi w tak żółwim tempie. Pakowałem się i rozpakowywałem chyba z piętnaście razy. Wciąż coś mi się przypominało, a kiedy ostatecznie skończyłem i opadłem na kanapę, czułem, że zaraz dostanę świra. Odetchnąłem i z nadzieją, spojrzałem na zegarek. Do odlotu miałem jeszcze dwie godziny.

- Najwyższa pora ruszać! - Rzuciłem do siebie radośnie i podniosłem się z kanapy. - Przecież zanim dojadę na lotnisko.. - Tłumaczyłem sobie, chwytając za rączkę walizki i wyciągając ją z pokoju.
Już kilka niecierpliwych minut później, siedziałem w taksówce i obserwowałem mijane krajobrazy miasta, które musiałem opuścić na kilka miesięcy. Z jednej strony byłem przygnębiony, z resztą jak zawsze, kiedy rozstawałem się z Londynem. Z drugiej jednak strony moja ciekawość sprawiała, że byłem cholernie podekscytowany poznaniem nowych miejsc, nowego kontynentu i nowych ludzi.

- Czy moje piękne oczy mnie nie mylą? - Usłyszałem, podchodząc do ławek, ustawionych w hali lotniska. Paul stał jak wryty i uśmiechając się do mnie, kręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie mylą, ale nie wiem o co ci chodzi. - Odwzajemniłem uśmiech.
- Zawsze pojawiałeś się tuż przed Malikiem, czyli jakąś godzinę później niż wszyscy. - Zaśmiał się i podał mi rękę na przywitanie. Uścisnąłem ją i opadłem na metalową ławkę, zakładając ręce za głowę i dyskutując z Paul'em.

* Los Angeles *

Do wystawy pozostały jedynie dwie godziny. Po ostatecznym dopięciu wszystkiego, postanowiłam wrócić do domu i się przebrać. Przecież muszę wyglądać znośnie na własnej wystawie. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z galerii, podążając wciąż słonecznymi ulicami miasta. Nagle usłyszałam dźwięk klaksonu. Odwróciłam głowę i napotkałam uśmiechniętą twarz Luke'a, machającego mi z samochodu.

- Podwieźć cię? - Spytał z nieznikającym uśmiechem.
- Nie, poradzę sobie. Mam już całkiem niedaleko..
- Wsiadaj. - Zaśmiał się i jakby nie słysząc mojej odpowiedzi, nachylił się i otworzył mi drzwi. Pokręciłam głową i wsiadłam do jego czarnego Mustanga. Nigdy nie rozmawialiśmy za wiele, jednak tamtego dnia, w ciągu kilku godzin zdążyliśmy się bardzo dobrze poznać. Z mojej strony rodziła się nawet swego rodzaju sympatia. Dzięki chłopakowi, byłam w domu pół godziny wcześniej. Podziękowałam mu i obdarzając uroczym uśmiechem, ruszyłam w stronę drzwi.

Wzięłam ekspresowy prysznic i owinięta ręcznikiem, stanęłam przed szafą. Dopiero wtedy odczułam prawdziwy problem. Przecież nie miałam kompletnie niczego, co nadawałoby się na taką okazję. Miałam dwa miesiące, a o tej sprawie kompletnie nie pomyślałam. Ręce opadły mi wzdłuż ciała, kiedy przyglądałam się wszystkim ciuchom, które miałam. W końcu wybór padł na Małą czarną przed kolano i czarne szpilki. Przebrałam się i ruszyłam do łazienki, gdzie pociągnęłam usta czerwoną szminką a na powiekach narysowałam czarne kreski. Włosy zostawiłam rozpuszczone, lekko zmierzwione.

W galerii znalazłam się godzinę przed czasem. Nie potrafiłam odmówić sobie skontrolowania wszystkiego po raz setny. W pewnym momencie zostałam wygoniona przez Luke'a pod pretekstem papierosa. Stanęliśmy przed masywnymi, szklanymi drzwiami. Chłopak wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów i uśmiechnął się zachęcająco. Odpaliłam i zaciągnęłam się, mrużąc oczy.

- Dlaczego właściwie wcześniej nie rozmawialiśmy? - Zaczął w pewnym momencie, wypuszczając dym ze swoich malinowych ust. Wzruszyłam jedynie ramionami, spoglądając na telefon. Niecała godzina dzieliła mnie od najważniejszych słów w moim życiu. Niecała godzina dzieliła mnie od spełnienia swoich marzeń.

~*~

Obudził mnie głośny śmiech. Leniwie otworzyłem oczy i wyjrzałem przez okno. Pod nami rozpościerał się krajobraz Los Angeles i niesamowity ocean. Słońce świeciło tak mocno, że musiałem od razu założyć okulary. Przeciągnąłem się i uśmiechnąłem pod nosem. Parę minut później lądowaliśmy już na Los Angeles International Airport. Kiedy znaleźliśmy się w hali, przywitały nas piski i okrzyki. Nie spodziewałem się, że mamy aż tyle fanów w Ameryce. Kroczyłem wraz z chłopakami z szerokim uśmiechem. Zatrzymywaliśmy się przy każdym, chcąc chwilę porozmawiać. Rozdaliśmy autografy, porobiliśmy sobie zdjęcia z fankami. To wszystko niestety nie potrwało długo. Czas gonił, mieliśmy zaplanowany wywiad , a przecież wieczorem miał odbyć się koncert. Szybko dotarliśmy do hotelu. Każdy z nas rozłożył się we własnym pokoju. Po odświeżeniu się, Paul wsadził nas do van'a i zawiózł na wywiad.

Po wszystkim nadeszła moja ulubiona część wyjazdu, czas dla nas. Pierwsze co zrobiłem po powrocie do hotelu to bieg do pokoju i znalezienie odpowiednich ciuchów. Stałem przed wielkim, okrągłym lustrem i dopinałem koszulę na ostatnie guziki, kiedy rozbrzmiało się pukanie do drzwi. Po zaproszeniu, do pokoju wkroczył wyszczerzony Zayn. Widziałem w odbiciu, jak lustruje mnie od góry do dołu i robi dziwną minę.

- Co? - Rzuciłem w końcu.
- Nic. Idziesz z nami na miasto? - Spytał, przeglądając się w lustrze i poprawiając włosy.
- Nie, mam trochę inne plany.- Odpowiedziałem, popychając go ramieniem i samemu poprawiając włosy.
- Jakie znowu plany? - Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Nie interesuj się. - Wyszczerzyłem się, chwytając za telefon i wkładając go do kieszeni. - A teraz żegnam, wychodzę. - Wypchnąłem go z pokoju i zamknąłem  jasne, dębowe drzwi.

Stanąłem przed hotelem, nakładając na nos ciemne okulary i spojrzałem na trzymaną w dłoniach kartkę. Odetchnąłem i przywołałem taksówkę. Wskazałem starszemu mężczyźnie adres i już sekundę później, podziwiałem słoneczne ulice Los Angeles.

Zatrzymaliśmy się przed niewielkim skwerem. Zapłaciłem za kurs i wysiadłem z auta. Na końcu krótkiej alejki tłoczyła się spora liczba elegancko ubranych ludzi. Odetchnąłem, włożyłem kartkę do kieszeni, a okulary na nos i ruszyłem przed siebie. Zatrzymałem się przed dużymi, szklanymi drzwiami i rozejrzałem dookoła. Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że tak naprawdę nikogo tu nie znam. Potrząsnąłem głową, dodałem sobie otuchy i wkroczyłem do środka. W całym pomieszczeniu słychać było przyjemną dla ucha muzykę. Ludzie przechadzali się, oglądając wywieszone dzieła i komentując je. Zdjąłem okulary ruszyłem w stronę pierwszego obrazu. Od pierwszego spojrzenia, zachwyciłem się. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy oglądałem kolejne dzieła. Niektóre były poważne, niektóre smutne, niektóre zabawne. Ona naprawdę miała ogromny talent. I mimo, że nie byłem wybitnym znawcą, byłem pod ogromnym wrażeniem i mogłem stwierdzić to z czystym sumieniem. Ukradkiem spoglądałem na reakcje innych gości. Ich miny wyrażały zachwyt i podziw. W tamtym momencie byłem dumny. Cholernie dumny. Jednakże jedna myśl nie dawała mi spokoju. Stanąłem pod ścianą i rozglądałem się dyskretnie. Przyglądałem się każdej młodej dziewczynie, widząc w niej właśnie Ją. Denerwowało mnie to strasznie, ale musiałem być cierpliwy. Przecież w końcu jakoś uda mi się ją poznać. Może ktoś nas sobie przedstawi, może mnie zauważy, może podsłucham czyjąś rozmowę na temat artystki?

~*~

Stałam za wielką zasłoną, oddzielającą mnie od wszystkich gości, krytyków i znajomych z roku. Bawiłam się palcami i przechodziłam z nogi na nogę. W tamtym momencie bolało mnie wszystko - brzuch, głowa, nogi, ręce. Cholernie się denerwowałam, jednak w mojej głowie szalały myśli, które zdobywały z każdą sekundą coraz większą przewagę. Louis. Wciąż myślałam o koncercie, o tym czy Chłopcy bezpiecznie dotarli do Los Angeles. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty Rektor.

- I co, jest pani gotowa? - Spytał radośnie.
- Ch..chyba tak. - Rzuciłam cicho, patrząc z zaciekawieniem na swoje palce.
- W takim razie pora zaczynać. - Stwierdził i odsłaniając zasłonę, wyszedł na wielką salę. Przełknęłam ślinę, wzięłam głęboki oddech i ustawiłam się tuż za kotarą, czekając na wywołanie.
- Chciałbym państwu przedstawić artystkę i moją podopieczną, której prace dziś oglądamy. Cechuje ją niesamowita dbałość o szczegóły i dostrzeganie piękna we wszystkim na tym świecie, co mogli państwo zauważyć. Zapraszam serdecznie panią Sky Martins! 

Kiedy usłyszałam swoje imię, poczułam jak moje ciało drętwieje. Oblała mnie gęsia skórka, nie potrafiłam zrobić kroku. Poczułam jak ktoś mnie popycha i sekundę później przeraźliwie jasne światło oślepiło moje oczy. Usłyszałam brawa i dostrzegłam dłoń rektora, wyciągniętą w moją stronę. Odetchnęłam i chwyciłam ją, wchodząc na mały podest. Obróciłam się, stając twarzą w twarz z tłumem ludzi. Krytyków, którzy mogą sprawić, że poczuję w sobie niesamowitą motywację, lub mogą po prostu zmieszać mnie z błotem. Stanęłam na środku i dostałam do ręki mikrofon. Uśmiechnęłam się delikatnie i przyłożyłam go do ust. Zanim cokolwiek powiedziałam, miałam wrażenie jakbym w tłumie dostrzegła znajomą twarz. Zmrużyłam oczy, by przyjrzeć się bardziej. No tak, tylko mi się wydawało. Odetchnęłam i przywitałam się ze wszystkimi gośćmi, dziękując im za przybycie. Nienawidziłam występów publicznych, nienawidziłam kiedy taka grupa ludzi wpatruje się we mnie bez słowa. Nienawidziłam mówić do tłumu, gdy tak naprawdę nie miałam pojęcia co powiedzieć. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa usłyszałam brawa. Uśmiechnęłam się szeroko, oddałam mikrofon i zeszłam z podestu. Ktoś coś jeszcze mówił, jednak ja już nie słyszałam żadnych słów. Stres jaki zżerał mnie od środka, sprawiał, że byłam głucha na wszelkie odgłosy.
W końcu, po parunastu nudnych minutach wstępu, ludzie rozeszli się po całej sali, podziwiając moje obrazy. Przypatrywałam się ich reakcjom, jednak w tamtym momencie nie potrafiłam wyczytać z ich twarzy żadnych emocji.

~*~

Stanąłem z boku i wytężyłem wzrok, słysząc imię i nazwisko autorki obrazów. Wstrzymałem oddech, widząc jak filigranowa, zestresowana dziewczyna wchodzi na podest. Kiedy się odwróciła, rzucając w naszą stronę uśmiech i krótkie spojrzenia, stanąłem jak wryty. Poczułem jak moje serce wali tak szybko i tak mocno, jak gdyby miało zaraz wyskoczyć z piersi. A więc tak wygląda. W moich najśmielszych wyobrażeniach nie potrafiłem stworzyć tak pięknej i intrygującej istoty. Kiedy się odezwała, moje ciało oblały przyjemne ciarki. Jej głos był dokładnie taki jak sobie wyobrażałem. Lekko zachrypnięty, a jednocześnie niesamowicie kobiecy i delikatny. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy spojrzała w moją stronę. Mimo wszystko, miałem wrażenie jakby mnie nie dostrzegła. Kiedy schodziła z podestu, odprowadziłem ją wzrokiem. Odczekałem do zakończenia całego tego bezsensownego wstępu i ruszyłem w jej stronę.

~*~

Kiedy cały tłum się rozszedł, stanęłam przy oknie, z kieliszkiem szampana. Upiłam jedynie łyka. Przez moje gardło wciąż nie mógł przejść żaden inny płyn niż kawa, ani żadne jedzenie. Przyglądałam się widokom za oknem, modląc się w duchu, by nie oberwać za bardzo za swój wątpliwy talent. Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Będąc pewną, że to Luke, odwróciłam się z uśmiechem. Kiedy zobaczyłam duże, lazurowe tęczówki i najpiękniejszy uśmiech na świecie, poczułam jak moje nogi stają się jak z waty. Całe moje ciało oblała gęsia skórka, a ja zapomniałam kompletnie jak się oddycha i mówi.




6 komentarzy:

  1. Musiałaś skończyćnw takim momencie?
    Dlaczego?
    Cieszę się, dodałaś ten rozdział
    Jestem tak bardzo ciekawa jak potoczyły się ta rozmowa.
    Czekam na next.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię, ale musiałaś przerwać w takim momencie?! Ty chyba nienawidzisz swoich czytelników! :-P
    Masz szczęście, że rozdział mi się podobał i to bardzo :-D
    Lou z tym pakowaniem był normalnie genialny! Hahahaha xd
    Widzę, że jakiś kolega się pojawił, dlaczego mam złe przeczucia co do tej osoby? Zresztą nie ważne!
    Jest bosko! W końcu się spotkali! To jest miłość po przez listy :-D
    Uwielbiam! <3
    Kocham mocno :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, jeju, jeju!!
    Nareszcie sie spotkali!!
    Nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu, zeby dowiedziec sie, co bedzie dzialo sie dalej. :)
    KOCHAM TO I KOCHAM ICH. <3
    Zycze duuuzo weny, zeby kolejny rozdzial pojawil sie jak najszybciej. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy rozdział na lovee-story-for-us.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział: you-break-my-heart-again.blogspot.com

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział.
    lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika

    OdpowiedzUsuń